Dziennik kepleriański – wpis 4

Różnica. Myślę, że od dzisiaj będzie to mój pseudonim. Może w końcu czas napisać czy się zajmuję. Jestem zawodowym sportowcem i biorę udział w Wyścigu Śmierci. Tak naprawdę to, że jestem zawodowcem jest na wyrost, ponieważ nie brałem jeszcze udziału w żadnym zawodowym wyścigu. Dopiero niedawno osiągnąłem wiek, który mi to umożliwia. Do tej pory byłem za młody i startowałem w wyścigach amatorskich. I może na Ziemi ta różnica nie jest tak duża. Dalej robi się to co do tej pory się robiło, no może poza tym, że nagle musisz na tym zacząć zarabiać na swoje życie. U nas tak naprawdę stawka jest dużo większa. U nas stawką jest życie samo w sobie.

Ale zacznijmy od początku. Po pierwszych kilkunastu, trudnych latach od wylądowania na planecie ludzie poczuli się na tyle bezpiecznie, że w końcu mogli przestać myśleć tylko o przetrwaniu. W końcu mogli skupić się na czymś innym i naturalnie swój wolny czas zaczęli spędzać na rekreacji. Niektórzy zaczęli malować inni śpiewać, a niektórzy uprawiać sport. Każdy chciał poczuć się tak jak na Ziemi więc powrócił do swojego dawnego hobby. W tamtym czasie nie było jeszcze modułów rekreacyjnych takich jak obecnie. Po prostu przystosowywano to co było dostępne. Ludzie w końcu znaleźli pewien rodzaj balansu w życiu i niektórzy nawet zaczęli nazywać Kepler nowym domem.

I taki stan utrzymywał się przez pierwsze dwa pokolenia, dopóki wieku dojrzałości nie osiągnęły pierwsze Probówki. Okazało się, że dodatkowe zajęcia w ogóle ich nie interesują. Dla nich liczyła się tylko praca i nie czerpali żadnej satysfakcji z dodatkowych zajęć. I nikt wcześniej nie pomyślał, że i tak przerwy w pracy muszą być. W pierwszym doborze genów tak bardzo skupiono się na tym aby ludzie byli jak najbardziej skupieni na pracy, wydajni i produktywni, że nikt nie zaprzątał sobie głowy ich człowieczeństwem. Cała edukacja oraz wychowanie pierwszych Probówek było skupione tylko i wyłącznie na dostosowaniu ich do pracy, którą w przyszłości będą wykonywać. I tak naprawdę nikt nie widział w tym nic złego, dopóki nie zaczęły się problemy. Okazało się, że w wolnym czasie Probówki wykazują zachowania destrukcyjne. Nie wiedząc co z sobą zrobić, jak zapełnić swój wolny czas stwarzały coraz to bardziej patologiczne sytuacje. Agresja i uzależniania zaczęły być coraz większym problem. Oczywiście nikt by się tym nie przejął gdyby nie przełożyło się to na produktywność, która zaczęła spadać.

Aby zaradzić tej sytuacji powstało wiele programów naprawczych oraz zaczęto budować Moduły Rekreacyjne w celu zorganizowania czasu wolnego dla Probówek. Powstały obowiązkowe zajęcia dodatkowe, na które po pracy każdy musiał się zgłaszać. Wszystkie te akcje uspokoiły nieco sytuację na Kepler ale tak naprawdę co innego okazało się najskuteczniejsze. Była to rywalizacja. Wizja wspólnego pokonania przeciwnika dawała tak bardzo poszukiwany cel w życiu. Wydaje mi się, że właśnie to leżało u podstawy powstania Festiwalu Odrodzenia, a nie świętowanie zakończenia Pory Śmierci. Wspólny wróg równa się wspólny cel. Jednak i tak było coś jeszcze, coś co jeszcze bardziej skupiało uwagę Probówek. Był to sport. I nie trzeba go było nawet uprawiać. Wystarczyło go oglądać, a i tak zaspokajał wszystkie potrzeby wolnego czasu. Skupienie, zjednoczenie, śledzenie, zapełnienie czasu. Sport, który początkowo był bardzo podobny do tego z ziemi, z czasem uległ zmianom, bo dla Probówek ten był bardziej interesujący, im bardziej był brutalny.

Podobne

Dziennik kepleriański – wpis 6

Wydaje mi się, że ten poprzedni wpis wymaga jeszcze rozszerzenia. Te zawody, które opisałem są oczywiście najbardziej ekstremalną wersją Wyścigu Śmierci. Wydaje mi się oczywiste i wszyscy wiedzą, że dzieciaki które trenują do tych zawodów nie są wystawianie na zagrożenie

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 5

Wyścig ze śmiercią. Jest to sport, który uprawiam. Może to dość straszna nazwa, która niekoniecznie przyjęłaby się na Ziemi, jednak w pełni oddaje to, czym ten sport jest. Na czym to polega? Tak jak pisałem wcześniej jest czas, w którym

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 3

Wykluczenie. To właśnie słowo opisuje moją sytuację, to jak się czuję przez całe życie. Czasami nawet nie wiem kim jestem. Całe moje dzieciństwo starałem się dopasować. W szkole próbowałem wejść do każdej możliwej grupy ale rezultat zawsze był ten sam.

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 2

Pewnie zastanawiacie się kim jestem. A może w ogóle was to nie obchodzi i chcecie poznać tylko historię Kepler. Albo trafiliście tu przypadkiem i zaraz przestaniecie czytać. Tak czy inaczej ja będę pisał, bo po prostu czuję, że muszę. Jakaś

Czytaj więcej »

2250 rok. Czas wielkich zmian. Już 150 lat jesteśmy na Kepler 843. Tydzień temu nasz Mer podpisał Pakt Niepodległościowy. Wraz z innymi Galactopolis ogłaszamy niepodległość. Odłączamy się od Ziemi. Postanawiamy decydować sami o sobie. Była to wspólna decyzja nas wszystkich. W referendum wzięło 100 procent obywateli i wynik mógł być tylko jeden – wszyscy głosujący poparli decyzję o odłączeniu. Dlaczego tak się stało? Nie jest obojętne to, że wczoraj zmarł ostatni obywatel, który wyruszył z Ziemi w poszukiwaniu lepszego domu i trafił na Kepler 843. Miał 170 ziemskich lat. Teraz już nikt nie pamięta Ziemi. Wiemy o niej tylko to, czego nas nauczono. I nie jest to zgodne z tym, czego doświadczamy na co dzień. Czujemy się oszukani, uciemiężeni i wyzyskiwani. Stąd nasza decyzja o ogłoszeniu Niepodległości. Czy to im się spodobało? Oczywiście, że nie. Wiemy już, że zostały wysłane do nas wojska, które mają doprowadzić nas do porządku. Ale to nastąpi dopiero za kilka lat. Mamy więc mnóstwo czasu aby się przygotować. Czy wiemy co nas czeka? Nie. Czy boimy się tego co może nastąpić? Tak. Czy powstrzyma to nas przed tym co postanowiliśmy. Na pewno nie! Viva la Kepler! Viva la revolution!!