Dziennik kepleriański – wpis 10

Co teraz? Leżę w swoim domu, mieszkaniu, kajucie. Nazwa jest nieistotna. Ważne, że jest moje. Jedną z nielicznych zalet Keplera jest to, że każdy z nas, po ukończeniu szkoły i zdecydowaniu się na karierę zawodową otrzymuje mieszkanie. Nic specjalnego ale zawsze jakiś kąt do spania. Kajuta, bo tak to tutaj nazywamy, ma dziewięć metrów kwadratów i  w sumie niewiele się tam mieści. Z drugiej strony, nic specjalnego nie posiadam. Oczywiście są dostępne większe mieszkania ale te darmowe są zarezerwowane dla rodzin, a te płatne są … płatne. Sami rozumiecie.

Co teraz? Cały czas zadaję sobie to pytanie. Do sportu już nie wrócę. I nie dlatego, że nie chcę. Po prostu nie ma szans aby po tym co zrobiłem, ktoś pozwolił mi, być zawodnikiem pro. Wiadomo, że biorąc udział w Wyścigu Śmierci, można zginąć ale nikt nie podpisze papierów komuś tak nieprzewidywalnemu jak ja. Nikt nie weźmie odpowiedzialności, za to co mógłbym zrobić w trakcie trwania zawodów.

Czemu właściwie to zrobiłem? Czemu przestałem biec i czekałem na Linię Śmierci? Nie wiem, po prostu nie wiem. Pewnie przydałaby mi się jakaś pomoc psychologiczna ale wiecie, ona kosztuje. Pieniądze. Teraz trzeba skupić się na ich zarabianiu. A może nie trzeba? Skoro mieszkam za darmo to na pewno dostanę jakieś racje żywnościowe. Pewnie nie smakują najlepiej ale jakoś przeżyję. I to chyba kolejna zaleta Keplera, że tutaj nie można umrzeć z braku podstawowych środków do życia. Jako, że jesteśmy na planecie, na której nie da się przeżyć poza Galactopolis, rząd musi dbać o tych, których powołał do życia. Każde narodziny są zaplanowane, dlatego muszą też być zagwarantowane środki do przeżycia każdej osoby. Nawet takiej, która nic nie robi dla społeczeństwa. Oczywiste jest to, że dla władz korzystniejsze są Probówki, bo w dłuższej perspektywie nie ma z nimi większych problemów. Mają zapewnioną pracę i sami o siebie dbają. Gorzej jest z Naturalnymi, którym życie różnie się układa. Ale skoro już tu jesteśmy, to o nas też muszą dbać mimo, że nie jest im to na rękę. Ale ja wiem, że takie życie nie jest dla mnie. Życie w kajucie i darmowe żarcie, to nie szczyt moich marzeń. Na razie trzeba wstać i szukać jakiejś roboty. Cokolwiek byleby nie myśleć o tym, jak zaprzepaściłem swoje życie.

Podobne

Dziennik kepleriański – wpis 5

Wyścig ze śmiercią. Jest to sport, który uprawiam. Może to dość straszna nazwa, która niekoniecznie przyjęłaby się na Ziemi, jednak w pełni oddaje to, czym ten sport jest. Na czym to polega? Tak jak pisałem wcześniej jest czas, w którym

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 4

Różnica. Myślę, że od dzisiaj będzie to mój pseudonim. Może w końcu czas napisać czy się zajmuję. Jestem zawodowym sportowcem i biorę udział w Wyścigu Śmierci. Tak naprawdę to, że jestem zawodowcem jest na wyrost, ponieważ nie brałem jeszcze udziału

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 3

Wykluczenie. To właśnie słowo opisuje moją sytuację, to jak się czuję przez całe życie. Czasami nawet nie wiem kim jestem. Całe moje dzieciństwo starałem się dopasować. W szkole próbowałem wejść do każdej możliwej grupy ale rezultat zawsze był ten sam.

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 2

Pewnie zastanawiacie się kim jestem. A może w ogóle was to nie obchodzi i chcecie poznać tylko historię Kepler. Albo trafiliście tu przypadkiem i zaraz przestaniecie czytać. Tak czy inaczej ja będę pisał, bo po prostu czuję, że muszę. Jakaś

Czytaj więcej »

2250 rok. Czas wielkich zmian. Już 150 lat jesteśmy na Kepler 843. Tydzień temu nasz Mer podpisał Pakt Niepodległościowy. Wraz z innymi Galactopolis ogłaszamy niepodległość. Odłączamy się od Ziemi. Postanawiamy decydować sami o sobie. Była to wspólna decyzja nas wszystkich. W referendum wzięło 100 procent obywateli i wynik mógł być tylko jeden – wszyscy głosujący poparli decyzję o odłączeniu. Dlaczego tak się stało? Nie jest obojętne to, że wczoraj zmarł ostatni obywatel, który wyruszył z Ziemi w poszukiwaniu lepszego domu i trafił na Kepler 843. Miał 170 ziemskich lat. Teraz już nikt nie pamięta Ziemi. Wiemy o niej tylko to, czego nas nauczono. I nie jest to zgodne z tym, czego doświadczamy na co dzień. Czujemy się oszukani, uciemiężeni i wyzyskiwani. Stąd nasza decyzja o ogłoszeniu Niepodległości. Czy to im się spodobało? Oczywiście, że nie. Wiemy już, że zostały wysłane do nas wojska, które mają doprowadzić nas do porządku. Ale to nastąpi dopiero za kilka lat. Mamy więc mnóstwo czasu aby się przygotować. Czy wiemy co nas czeka? Nie. Czy boimy się tego co może nastąpić? Tak. Czy powstrzyma to nas przed tym co postanowiliśmy. Na pewno nie! Viva la Kepler! Viva la revolution!!