Przebudzenie cz.29

Podszedłem do jednej z osób podpiętych do Jaskini. Leżała na łóżku zupełnie nieświadoma tego, co przed chwilą się wydarzyło. Delikatnie dotknąłem ją ręką. Żadnej reakcji. Zrobiłem to drugi raz tylko mocniej. Znowu nic. Tak jakbym dotykał trupa. Czyli co? Mam ich teraz tak po prostu odłączyć? Jaskinia przyprowadziła mnie tutaj właśnie po to? A jeżeli po odłączeniu stanie się to, co Doktor mówiła? Co się wtedy ze mną stanie? Skoro nie mogę zginąć, to co stanie się po śmierci Jaskini? Wstrząsy nasilały się. Za każdym razem kiedy odczuwałem wstrząs, moje nogi były przytrzymywane przez ziemię. Jaskinia o mnie dbała. Chciała abym to zrobił. Abym odciął tych co nią sterują. W sumie jeżeli nie zrobię tego co chce Jaskinia, to i tak stąd nie wyjdę. Nawet nie wiedziałbym dokąd iść.  Postanowiłem to zrobić. Schyliłem się aby zobaczyć połączenie istoty z Jaskinią. Każdy palec był połączony osobną rurką z ziemią. Dotknąłem jednej z nich. Była gorąca. Nie mogłem utrzymać jej nawet przez chwilę. Spróbowałem chwycić u samej nasady w miejscu połączenia z ziemią, ale nie mogłem. Parzyła. To jak mam ją wyrwać? Zacząłem biegać po pokoju w poszukiwaniu czegoś czym mógłbym przeciąć połączenie. Podczas szukania cały czas zerkałem na Doktor. Wiedziałem, że niedługo może się ocknąć. Z jednej strony obawiałem się tego, z drugiej jednak wiedziałbym, że jej nie zabiłem. Niczego nie znalazłem. Czym mam ich odłączyć? Jak mam to wyłączyć?

Wyłącz ich.

Jak?

Tak jak Doktor. Szybko!

Podszedłem do pierwszej istoty. Nie wiem czemu określam ją jako istotę, przecież wygląda zupełnie jak ja. Jak człowiek. Położyłem ręce na klatce piersiowej. Skupiłem się na jednej myśli – wyłączeniu. Wyłącz się, wyłącz się. Nie działało. Jedyne co czułem, to fale ciepła płynące przez moje ciało. Czułem jak energia krąży od rąk przez całe ciało do nóg i następnie znika w głębi Jaskini. Ludzie ci byli niczym pasożyt, przez którego przepływa życiodajna energia istoty, jaką była Jaskinia. Włączyli się w cykl przepływu jej energii, zmieniając w niej to, co chcieli. Każda informacja musiała przez nich przejść. Czuli to, co czuła Jaskinia. Widzieli to, co Ona widziała. Mogli też wpływać na wszystkie Jej procesy. Skąd nagle to wszystko wiedziałem? Skąd ta cała informacja? Może dlatego, że położyłem dłonie na sterującej osobie i dostałem wgląd w ten przepływ energii? Mimo, że coraz więcej wiedziałem, nie mogłem ich odłączyć. Tak naprawdę, to nie chcę ich odłączyć. Czuć całą potęgę tej jaskini jest niesamowite. Jak tylko ich odłączę to uczucie zniknie, a jest w nim coś, co chcę aby trwało. Władza, którą mi pokazano była zbyt piękna aby się jej pozbyć. Dawno nie czułem się tak silny. Nigdy się tak nie czułem. A może, jak się ich pozbędę, to będę jeszcze potężniejszy? Z transu wyrwało mnie delikatne dotknięcie mojej stopy. Spojrzałem w dół. Doktor powoli dochodziła do siebie. Chwyciła mnie za kostkę i wyszeptała

– Nie rób tego.

Ale już nie słuchałem. Wiedziałem co mam robić. Jak tylko położyłem ręce na głowie osoby podłączonej, przez moje ciało przeszedł ogromny impuls energetyczny, którym wyłączyłem umysł kontrolera. Przechodziłem kolejno do pozostałych. Moje stopy i ręce iskrzyły niebieską energią. Energią, która mnie wypełniała, dawała niesamowitą moc. Czułem się wspaniale i tak naprawdę nie kontrolowałem tego, co się ze mną dzieje. Ale nie miało to znaczenia. Czułem się cudownie, potężnie. Po wyłączeniu ostatniego z kontrolerów umysł nieco otrzeźwiał. Ledwo mogłem sobie przypomnieć, co się przed chwilą wydarzyło, za to mogłem zobaczyć tego efekty. Misja wykonana. Uśmiechnąłem się w duchu. Radość. W końcu radość. Uczucie, którego dawno nie czułem. Zobaczyłem też Doktor. Stała przy stole ze słuchawką w dłoni. Właśnie ja odkładała, co oznaczało, że zadzwoniła po pomoc. Jak mogła? Ruszyłem w jej kierunku. Moje stopy zaiskrzyły na niebiesko. Czułem, że ta energia pochodzi od Jaskini. To ona mi ją daje, to ona mnie wspiera. Im bliżej byłem doktor tym przerażenie w jej oczach rosło. Była przerażona. Wiedziała , że nie ma gdzie uciec. Niepotrzebne igrała ze mną. Mogła leżeć na tej podłodze i się nie ruszać. Teraz zrobię z nią porządek. Moc. Jestem mocny! Niespodziewanie otworzyły się drzwi. Stało w nich sześć osób. Wyglądali na wojskowych. Co jest? Zaskoczenie pojawiło się tylko na chwilę. Z jeszcze większą złością spojrzałem na Doktor. I tak cię dopadnę. Nic mnie nie powstrzyma. Jestem połączony z Jaskinią i dzięki Jej mocy ze wszystkim sobie poradzę. Spojrzałem na dłonie i się uśmiechnąłem. Rozjarzyły się ciemno niebieską barwą. Spojrzałem na swoich przeciwników. Dostrzegłem w nich zaniepokojenie. Czas zacząć zabawę. Nie zastanawiając się więcej, skoczyłem w ich kierunku.

Wyprowadzałem niesamowicie szybkie ciosy. Ich wysiłek aby je zablokować był na marne. Ich jasno niebieskie ręce nie mogły przeciwstawić się mocy, którą władałem. Mojej mocy. Nawet jak udało im się mnie trafić, to ich ciosy nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Wynik walki był z góry przesądzony, a ja sam byłem bardziej obserwatorem tego co się dzieje niż sprawcą. Ciosy, które wyprowadzałem, omijały mój umysł, który był wyłączony z podejmowania jakichkolwiek decyzji. Mógł jedynie obserwować to co się działo i być … szczęśliwy. Wypełniało mnie szczęście. Świadomość całej tej potęgi, którą teraz władałem, dawała mi radość. Nie obchodziło mnie to, że to nie ja kontroluje moje ciało. Wystarczyło mi jedynie bycie tym ciałem i identyfikowanie się z tym, co robi. Czułem, że jest to moja moc. Że to ja jestem potężny. Po prostu cudo. Nie oznaczało to oczywiście tego, że nie mógłbym przestać tego robić. Oczywiście miałem kontrolę nad ciałem i mogłem przestać walczyć w każdej chwili, po prostu tego nie chciałem. Ja chcę by to trwało. Chciałem czuć tą moc cały czas. Chciałem aby to się nie kończyło jednak walka nie trwała długo. Trwała za krótko. Spojrzałem na nieruchome ciała pod swoimi nogami. Zwycięstwo. Czułem dumę. Kontem oka zobaczyłem Doktor chowającą się za stołem. Czemu nie uciekła? Czemu tutaj została? Głupia. Podszedłem do niej. Nawet na mnie nie spojrzała. Zacisnęła mocno oczy aby mnie nie widzieć

– Wstawaj – wrzasnąłem ale się nie ruszyła

– Skoro nie chcesz wstać to zostaniesz tutaj na zawsze – wysyczałem przez zaciśnięte zęby. Wkurzała mnie. Czułem niewyobrażalną złość. To wszystko przez nią. Sama zadzwoniła po tych cieniasów. Głupia. I na dodatek nie uciekła. Widocznie sama chciała abym to zrobił. Podszedłem do kabla łączącego palce kontrolera z Jaskinią i bez trudu je wyrwałem. Przywiązałem nimi doktor do drugiego kontrolera w taki sposób, aby nie mogła się ruszyć. Sam podszedłem do drzwi

– Czemu to robisz? – usłyszałem za sobą

– Co?! – sam się zdziwiłem jak głośno to powiedziałem. – Do mnie mówisz?! Masz jeszcze czelność odzywać się do mnie? Ciesz się, że nie zrobiłem z ciebie takiej miazgi jak z nich – wskazałem na sześciu strażników leżących przy drzwiach. Po prostu się zamknij – znowu ruszyłem do drzwi

– Czemu? – znowu doszedł mnie jej cichy głos

– Aaaa! – zaryczałem. Głupia Doktor. Głupia. Zaraz ją zabiję. Jak tylko bym mógł to zrobić to bym to zrobił. Spojrzałem na ręce, które aż kipiały niebieskim kolorem. Czas zrobić z nią porządek. Mogła się nie odzywać. Byłem dla niej taki łaskawy. Tak dobrze ją potraktowałem, a ona po prostu nie mogła się zamknąć. Głupia.

– Czemu? – zdążyła jeszcze powiedzieć nim moje ręce wylądowały na jej głowie. Poczułem jak potężny impuls energetyczny przeszedł od moich stóp i zakończył swój bieg w jej umyśle. Była ugotowana

­- Nie wiem! – wrzasnąłem do jej nieruchomego ciała

– NIE WIEM!!! – wykrzyczałem ponownie i wyszedłem z pokoju.

Podobne

Dziennik kepleriański – wpis 14

W końcu pojawiła się jakaś iskierka nadziei. Będąc na stołówce, z braku wolnego miejsca, przysiadłem się do jakiegoś kolesia. Trochę nie pasował do tego miejsca, bo był za dobrze ubrany. Kątem oka spostrzegłem na markę jego ciuchów i się okazało,

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 13

Beznadziejność sytuacji, w której obecnie się znalazłem mnie przytłacza. Nie jestem w stanie nic zrobić. Tak jakby wszystko to, co dzieje się w moim życiu nie zależało ode mnie. Bo jak mam zaakceptować fakt, że podczas zawodów po prostu odpłynąłem.

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 12

Darmowe posiłki. Okazało się, że jest to dość górnolotna nazwa tego co się dostaje. Proteinowa papka, a do popicia izotonik. Uzupełnienie tylko najbardziej potrzebnych składników odżywczych. Już wiem, czemu tak niewielu keplerian korzysta z pomocy państwa. Ale z drugiej strony

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 11

Szukanie pracy, po tym jak się całe życie tylko biegało nie jest łatwe. Może powinienem wrócić do nauki, skończyć jakąś szkołę i mieć lepszy start. Tylko, że szkoła też kosztuje, a ja raczej nie dostanę stypendium naukowego, bo jedyne co

Czytaj więcej »

2250 rok. Czas wielkich zmian. Już 150 lat jesteśmy na Kepler 843. Tydzień temu nasz Mer podpisał Pakt Niepodległościowy. Wraz z innymi Galactopolis ogłaszamy niepodległość. Odłączamy się od Ziemi. Postanawiamy decydować sami o sobie. Była to wspólna decyzja nas wszystkich. W referendum wzięło 100 procent obywateli i wynik mógł być tylko jeden – wszyscy głosujący poparli decyzję o odłączeniu. Dlaczego tak się stało? Nie jest obojętne to, że wczoraj zmarł ostatni obywatel, który wyruszył z Ziemi w poszukiwaniu lepszego domu i trafił na Kepler 843. Miał 170 ziemskich lat. Teraz już nikt nie pamięta Ziemi. Wiemy o niej tylko to, czego nas nauczono. I nie jest to zgodne z tym, czego doświadczamy na co dzień. Czujemy się oszukani, uciemiężeni i wyzyskiwani. Stąd nasza decyzja o ogłoszeniu Niepodległości. Czy to im się spodobało? Oczywiście, że nie. Wiemy już, że zostały wysłane do nas wojska, które mają doprowadzić nas do porządku. Ale to nastąpi dopiero za kilka lat. Mamy więc mnóstwo czasu aby się przygotować. Czy wiemy co nas czeka? Nie. Czy boimy się tego co może nastąpić? Tak. Czy powstrzyma to nas przed tym co postanowiliśmy. Na pewno nie! Viva la Kepler! Viva la revolution!!