Przebudzenie cz.25

Ponownie obudziłem się wleczony do Źródełka. Tym razem nie chciałem tam iść, wolałem pozostać taki jak się czułem. Bezsilny i apatyczny. Nawet nie muszę sam się przemieszczać, tylko ktoś mnie wlecze. Nic nie muszę robić. Pewnie zaraz mnie nakarmią i zaniosą tam gdzie chcą. Super uczucie, nic nie robić.

Po wrzuceniu do Źródła odżyłem. To jest dopiero cudowne uczucie. Jak ja mogłem nie chcieć tej energii, tego cudownego zastrzyku energii. I mówię tutaj o prawdziwej E.N.E.R.G.I.I. Znowu mogę wszystko. Ochoczo ruszyłem w stronę jaskini. Niech no teraz mnie czymś zaskoczą. Na pewno przejrzę ich plany i im pokażę. Spojrzałem na ziemie. Jest. Droga. Gdzie tym razem mnie zaprowadzisz? Rozpychałem się pomiędzy tymi wszystkimi, idącymi powoli trupami. Z drogi leszcze. Co teraz? Gdzie teraz? Droga powiodła mnie do kajuty. Do kajuty? Przecież mam tyle energii do wykorzystania. Mogę tyle zdziałać. Pewnie nie chcą mnie teraz nigdzie zabierać bo rozgryzłbym ich. Odgadłbym co chcą ze mną zrobić i nie udałoby się im mnie torturować. A tak, woleli mnie tutaj zamknąć. Jak mogli mnie tu zamknąć? Muszę się stąd wydostać. Muszę uciec. Tylko jak?

Opukałem całe pomieszczenie. I nic. Nic nie znalazłem. Stąd się nie da uciec. Muszę czekać, aż pojawi się Droga. Aż znowu mnie ktoś zawoła. Czekać? Ja mam czekać? Niedoczekanie. Na nic, na nikogo nie będę czekać. Znajdę stąd wyjście choćbym miał rękami przebić się przez ten mur. Choćbym miał paznokciami wykopać tunel. Na pewno znajdę drogę. Moją Drogę. Zacząłem przypatrywać się murom centymetr po centymetrze. Dotykać każdego kawałka tylko po to, aby znaleźć jakąś rysę, jakieś pęknięcie. Tu na pewno musi być jakaś dziura, jakieś pęknięcie. Nie ma przecież idealnych zabezpieczeń. Na świecie nie ma niczego idealnego. To miejsce też nie jest idealne. Muszę tylko to znaleźć. Muszę tylko dobrze poszukać a na pewno znajdę.

I szukałem. Cały czas szukałem. Nie wiem ile czasu mi zeszło, kiedy w końcu usiadłem ze zmęczenia. Nie było to zmęczenie fizyczne tylko umysłowe. Skoncentrowany umysł nie dawał rady pracować dalej w poszukiwaniu niedoskonałości. Zdarzały mi się także momenty zaślepienia. Nie wiedziałem co się przed chwilą wydarzyło. Musiałem odpocząć. A jak tylko odpocznę będę szukał dalej. Szukał dalej, aż znajdę. Kiedy usiadłem wyczułem ręką miększe podłoże. Byłem zmęczony więc może mi się tylko wydawało ale dla pewności sprawdziłem jeszcze raz. Na pewno jest miększe. Zobacz tutaj jak pukam jest twarde, a tutaj, o tutaj, trochę miększe. Wiedziałem, że mi się uda. Muszę tylko odpocząć, bo już nie jestem w stanie nic robić. Nie, odpocznę później. Nie ma chwili do stracenia. Muszę to zrobić teraz. Nie miałem czym kopać. W kajucie nie było niczego, co mogłoby posłużyć jako łopata. Mam przecież ręce. Będę kopał rękami. Zawsze muszę liczyć na siebie. Nikt przecież mi nie pomoże. Dam radę. Zawsze daję radę. Zacząłem zatem kopać rękami. Grunt był twardy i po dość długim czasie wykopałem niewielki otwór. Wow, idzie mi świetnie. Dam radę. Ja mam zawsze dobre pomysły. Jeszcze trochę i przekopię się na drugą stronę. Wystarczy, że dam z siebie jeszcze tylko odrobinę. Dobrze, że jestem zdeterminowany, nigdy nie zważam na przeszkody i zawsze osiągam to, co chcę. Dzięki temu jaki jestem, teraz także osiągnę sukces. Kopałem do momentu, aż zaczęły krwawić mi palce. Przeklęte paznokcie. Takie słabe. Nie dają rady. Jak to jest, że Ja chcę a te przeklęte paznokcie mnie opóźniają. Pamiętaj, to są tylko drobne przeszkody na drodze do sukcesu. Mojego Sukcesu. Kopałem dalej ale z powodu obolałych rąk musiałem robić sobie przerwy. Mimo trudności dziura pomału się powiększała. Haha, jestem coraz bliżej. Coraz bliżej wyjścia z tej przeklętej pułapki. Muszę przyznać, że jestem zajebisty. Zawsze byłem i zawsze będę.

 Następne cykle kopania i przerw, mieszały mi się. Nie wiedziałem czy dłużej kopie czy jednak dłużej odpoczywam. Wszystko zlewało mi się w jeden wielki sen. A może oni chcą żebym tak kopał?. Może to jest ich plan aby mnie tu zamknąć i wykopał dla nich tunel? Pewnie potrzebują tego tunelu i zmusili mnie do tego abym Im go wykopał. No to niech się teraz walą! Nie będę już kopał. Myśleli, że mnie przechytrzą. Mnie? Głupcy! Widać, tak bardzo Mnie potrzebowali, że próbowali podstępem zaciągnąć mnie do pracy. Niedoczekanie. Nie będę dla Nich pracował! Oni wiedzą, że jestem wyjątkowy i dlatego tak bardzo mnie potrzebują. Na pewno jakoś znowu zmuszą mnie do pracy. Co zrobić, żeby nie pracować? Jak ich przechytrzyć? Wiem!  Jedynym sposobem aby dla Nich nie pracować jest bycie niezdolnym do pracy. Popatrzyłem na swoje obolałe ręce. Dopiero teraz poczułem ból. Ból, który był wynikiem ciężkiej pracy. To Ich zasługa. To przez nich tak cierpię. To Oni są winni temu, że nie mogę dalej robić tego czego chcę. Że jestem niewolnikiem i nie mogę się stąd wydostać. Ale gdyby chcieli abym umarł, to by dawno pozbawili mnie życia. Jestem wyjątkowy i Oni o tym wiedzą. Dlatego jestem dla nich cenny! Zbyt cenny abym zginął więc jeżeli byłbym bardziej ranny, to na pewno przyszliby tu i mnie wyciągnęli. Nie mogliby pozwolić sobie na to abym zginął. Nie mogą pozwolić sobie na to, aby mnie stracić.  Wiele nie myśląc chwyciłem ręką stopę i ją wykręciłem. Ból był ogromny, zobaczyłem przed oczami ciemność. Poczułem jak organizm pompuje różne substancje aby  poradzić sobie z nieoczekiwaną sytuacją. Poczułem, krew napływającą do nogi. Poczułem jasność umysłu. Poczułem, że … żyje. Była to chwila kiedy umysł miałem jasny jak nigdy przedtem. Wszystko było takie oczywiste. Wszystko widziałem wyraźnie i z szerszej perspektywy. Na pewno zaraz przyjdą. Pewnie mnie obserwują i zobaczą, że nie mogę już kopać dla nich tunelu i zastąpią mnie kimś innym. Na pewno wezmą mnie do inne,j lepszej pracy. Taki cenny nabytek, nie może tak cierpieć. Jeszcze tylko chwila i ten ból się skończy.

Nikt nie przychodził, a początkowa euforia wywołana bólem, zamieniła się po prostu w zwykły ból. Co jest?! Czemu jeszcze nie przyszli!! Wstałem i zacząłem kopać złamaną nogą o ścianę. Czemu muszę przez Was tak cierpieć!!

– Widzicie! Nie jestem w stanie dla Was pracować! Nie dam rady! – wykrzyczałem ze łzami w oczach. Ból był nie do zniesienia. Na przemian traciłem i odzyskiwałem świadomość. Nikt nie przychodził. Czy oni zwariowali? Jak długo zamierzają mnie jeszcze krzywdzić? Czy nie widzą, że jak nie przestaną, to nic ze mnie nie zostanie. Nic nie będę mógł zrobić. Przecież nie jestem w stanie dla nich kopać. Jak mam kopać, skoro moja noga jest roztrzaskana? Nie mogłem wstać. Noga była w rozsypce. Podczołgałem się do tunelu. Ręce! O, żesz! Jak ja mogłem być taki głupi. Przecież mam sprawne ręce. Siedzą i obserwują mnie i myślą sobie, że przecież mogę kopać bo mam sprawne ręce. Muszę coś z tym zrobić. Spróbowałem złamać sobie ręce jednak nie udało mi się. Przez te Ich gierki, nie mogę zrobić tego co chcę. Zawsze Ktoś, krzyżuje moje plany. Zawsze mam pod górkę. Ale uda mi się. Jeszcze się na mnie poznają. Zawsze mi się udaje. Mój umysł zapomniał o bólu. Był skoncentrowany na nowym zadaniu. Zadaniu, które miało doprowadzić do złamaniu obu rąk.

W końcu zrobiłem to. Upadłem obok tunelu z połamanymi kończynami. Frajerzy. Haha. Myśleli, że mi się nie uda. Że nie dam rady bo mam połamaną nogę. In your face. Teraz się na mnie poznają. Jak tylko przyjdą napluję im w twarz i będą wiedzieli z kim mają do czynienia. Jak tylko przyjdą… W oczekiwaniu na nich, odwróciłem głowę w stronę tunelu aby jeszcze raz zobaczyć czego dokonałem. Co udało mi się osiągnąć. W tunelu zobaczyłem mała jaszczurkę. Spała. Zajmowała cały „tunel”, który udało mi się wykopać. Cały tunel czyli niewielką dziurkę w ziemi, w której ledwo zmieściła się mała jaszczurka. Co jest? Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Cała ta ciężka praca, którą wykonałem? Tyle cierpienia i poświęcenia? Tyle bólu i wyrzeczeń, a teraz jakaś mała, gówniana jaszczurka psuje Moją ciężką pracę? Wynocha. Wynocha z Mojego tunelu, ty mała zapchlona, oślizła niszczycielko. Wszystko psujesz. Wszystko zasłaniasz. Przez Cebie nie widać co zrobiłem. Przez Ciebie cała Moja ciężka praca nie zostanie dostrzeżona. Uciekaj! Zacząłem na nią dmuchać. Chciałem ją przegonić jednak nic innego nie byłem w stanie zrobić, niż tylko dmuchać. Cała ciężka praca zniszczona przez Ciebie. Przez Ciebie całe moje życie okazało się marne. A przecież było tak pięknie. Miałem taki świetny plan, który Ty zniszczyłaś! Wszystko przez Ciebie! A byłem tak blisko. Ty, Ty, ty wredna, niegodziwa, niedoceniająca, niszcząca istoto! Z wyczerpania zamknąłem oczy.

Podobne

Przebudzenie cz.36

Po wejściu do lasu nic specjalnego się nie wydarzyło. Znowu tyle rozmyślania po nic. Tylko czemu w ogóle wzięła się we mnie myśl, że przekroczenie tej granicy coś zmieni? Czemu myślałem, że zmiana otoczenia, zmieni też inne rzeczy? Zmiana rodzi

Czytaj więcej »

Przebudzenie cz.35

Obudziłem się z uśmiechem na twarzy. Wiedziałem, że mi się udało. W czasie, kiedy ciało odzyskiwało sprawność, postanowiłem najpierw biec przez jakiś czas, a potem rozpaczać nad swoim losem. To da mi wymierny efekt szukania czegoś nowego, a utrata świadomości

Czytaj więcej »

Przebudzenie cz.34

Obudziłem się sam. Bestii już nie było. Odetchnąłem z ulgą. Ledwo przeżyłem. Wiedziałem, że ta ucieczka to był dobry pomysł. Wykazałem się wielką odwagą, a na dodatek przechytrzyłem taką wielką bestię. Leżałem i delektowałem się chwilą w której znowu byłem

Czytaj więcej »

Przebudzenie cz.33

Z transu wybudziło mnie zwierzę. Lizało mnie po twarzy. Początkowo ledwo ogarniałem co się ze mną dzieje, więc tylko nieznacznie machałem rękami aby odgonić przybysza. W momencie jak spostrzegłem co to jest, zamarłem. Był to gigantyczny wilczur. Trzy razy większy

Czytaj więcej »