Przebudzenie cz.22

Obudziłem się w ciemnej ponurej kajucie, w której „zasnąłem” Czy to co mi się przyśniło, było tylko snem? Może to jakieś wspomnienie z poprzedniego życia? Nie miałem czasu dokończyć tej myśli bo w końcu dotarło do mnie, że to falowanie, które mnie wybudziło działo się naprawdę. Nie wiem jak to było możliwe ale cała jaskinia ruszała się. Kątem oka zobaczyłem jak ze ściany wystaje poręcz. Mógłbym przysiąść, że wcześniej jej nie widziałem. Jak najszybciej chwyciłem się jej. Szukałem gdzie mógłbym przyczepić nogi i zauważyłem wystające z podłogi klamry. Wczepiłem w nie nogi i jeszcze bardziej chwyciłem się poręczy. Czułem jak klamry na nogach same się zaciskają, a ręce są „przyklejone” do poręczy. Tak jakby poręcz trzymała mnie, a nie ja poręczy. Coraz mocniej „falowało” i szybko rozumiałem czemu pokoje nazywają się kajutami. Zrobiło mi się niedobrze. Chciało mi się wymiotować. Tylko niby czym mam wymiotować? Przecież tutaj ani się nie je ani się nie pije. Po pewnym czasie wszystko ustało, a ja rzuciłem się w stronę otworu, który przypominał toaletę. Miałem ochotę wymiotować ale oczywiście nie miałem czym. Czułem jak żołądek podchodzi mi do gardła. Skądś znam już to uczucie, jednak nie miałem ochoty przypominać sobie skąd. Położyłem się skulony na posłaniu aby trochę odpocząć. Co to było? Co się właściwie stało? Spojrzałem na ścianę aby znaleźć poręcz ale już jej tam nie było. Spojrzałem na podłogę jednak klamry także zniknęły. Może jutro się czegoś dowiem. Teraz muszę odpocząć. Zdecydowanie odpocząć

Obudził mnie cichy pomruk oraz drganie podłogi. Było ledwie wyczuwalne jednak na tyle silne, że nie mogłem dłużej spać. Usiadłem na posłaniu. Spojrzałem na podłogę, na której pojawiła się droga. Skierowana była w inną ścianę niż ta, którą tu wszedłem. Przynajmniej tak mi się wydawało. Byłem wypoczęty i pełny energii. Przynajmniej w Zaświatach nie ma problemu ze wstawaniem. Podszedłem do ściany. W miarę jak się do niej zbliżałem, stawała się coraz bardziej przezroczysta. Tak jak poprzednio nie miałem żadnych problemów z przejściem, natomiast widok po przejściu bardzo różnił się od pozostałych. Wyszedłem na ogromną przestrzeń. Była to ogromna, wykuta w skale sala. Na każdej ze ścian znajdowało się wiele pięter. Na każdym piętrze stały tysiące ludzi, którzy tak jak ja wyszli ze ściany. Staliśmy na tarasach. Na mini balkonach, które nigdzie nie prowadziły. Nie miały żadnych wyjść, zejść, schodów lub drabin. Były po prostu przyczepione do skały. Każdy z nas stał sam na swoim balkonie, który był przyczepiony do kajuty. Na żadnym balkonie nie było dwóch ludzi. Nie wiem ile czasu tak czekaliśmy, kiedy usłyszałem pomruk. Głośny, basowy, przenikający całe ciało pomruk. Z balkonów zaczęły wyłaniać się schody. Tysiące półek skalnych po których ludzie zaczęli iść. Spojrzałem na swoją drogą. Po paru metrach kończyła się. Zrobiłem jeden krok. Droga się wydłużyła. Zrobiłem drugi krok. Droga powiększyła się o tyle samo co mój krok. Ruszyłem przed siebie. Półka skalna wyłaniała się w miarę jak po niej szedłem. Odwróciłem się. Nie było już odwrotu. Balkon zniknął, a ścieżka kończyła się tuż za mną. Spojrzałem na innych. Większość szła pewnie, niektórzy tylko, tak jak ja, badali co się dzieje. Ścieżki nie przecinały się. Nikt na nikogo nie wpadał. Każdy szedł własną drogą, a każda z nich prowadziła w inne miejsce. Niektórzy znikali ponownie w skale, inni schodzili aż na sam dół. Nagle jedna noga straciła grunt. Odruchowo chwyciłem się ściany i jakimś cudem przykleiłem się do gładkiej powierzchni. Pod moją jedną nogą nie było już półki skalnej. Po chwili znowu się pojawiła i zrozumiałem, że jest to ostrzeżenie abym się nie ociągał. Przestraszony, ruszyłem szybko przed siebie. Schody doprowadziły mnie na sam dół. Zaraz po zejście, pojawiła się znajoma linia na ziemi, która wskazywała mi gdzie mam iść. Szły ze mną tysiące osób. Każda wpatrzona w swoją drogę. Niektórzy, tak jak poprzednio znikali w ścianie, inni włącznie ze mną szli przed siebie. Kierowaliśmy się w stronę jasnego światła. Nie jest to dobry pomysł, abym szedł w stronę tego światła. To na pewno nie jest dobry pomysł. Przez to, że Światło było oślepiające, nie było widać co się znajduje na końcu drogi. Tak jak każdy spuściłem głowę i patrzyłem pod nogi. Szedłem tak do momentu, aż na mojej drodze zobaczyłem stopy. Zatrzymałem się i powoli podniosłem głowę. Sto, stał przede mną i nawet się uśmiechał.

– Jak pierwsza noc w kajucie? – zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy – Robi wrażenie. Prawda?

– Przynajmniej wiem już, czemu nazywacie to kajutami. O co w tym wszystkim chodzi?

– Spójrz nad moją głowę i powiedz co widzisz

Podniosłem wzrok i spojrzałem tam gdzie wskazywał mi palcem. Początkowo nic nie widziałem oprócz lekkiego załamania światła. Dopiero po chwili zobaczyłem numer. Tym numerem było 100

– Aaa, to dlatego nazywasz się Sto. Każdy ma taki? Ja też mam? Jaki jest mój?

– Aby twój przeczytać, to trzeba by było być matematycznym geniuszem – zaśmiał się Sto – Nie umiem do tylu liczyć.

– No dobra ale o co ci chodzi z tym numerem?

– Wiesz dlaczego ja mam 100, a ty… Ja naprawdę tego nie przeczytam

– Może jest to jakaś liczba początkowa? Może trafiłeś tu jako setna osoba?

– Otóż nie. Takie numery dostaje się w ramach awansu. A wiesz co trzeba zrobić aby ten awans osiągnąć?

– Nie wiem. Co?

– Nie zadawać pytań. A szczególnie takich jak: o co tu chodzi? Co to jest? Kim jesteś? jak się stąd wydostać? – odparł Sto, który już się nie uśmiechał– Zapamiętałeś?

– Tak.

– To dobrze. Teraz, małe wprowadzenie do tego co cię tutaj czeka. – mówił Sto w tłumie mijających nas ludzi – Jesteś tu nowy więc możesz doznać lekkiego szoku. Postaram się ciebie do niego przygotować. To, co tutaj się dzieje, jest Kopaniem. Kopiemy energię z twoich emocji. Byłeś może w P.O zanim tu trafiłeś?

– W Przejściowym Obozie? Nie. Zanim tu trafiłem zostałem sprzedany do Pozyskiwaczy. Udało mi się stamtąd uciec i w sumie to trafiłem tutaj

– To słabo – nie był pocieszony Sto.- Nie dlatego, że tu trafiłeś, tylko dlatego, że nie mam teraz czasu aby wszystko ci wyjaśniać. Zatem tylko kilka szybkich wskazówek. Całe zaświaty opierają się na energii. Energia jest wszystkim co jest. Jest też w nas. Tutaj nie można nic zrobić jeżeli nie masz wystarczającej energii. Oczywiście, każdy z nas może wydatkować to co ma w sobie, jednak są to małe zasoby. Aby zwiększyć Energię można ja Pozyskiwać, tak jak robili to Pozyskiwacze lub Kopać, tak jak robimy to tutaj. Różnica polega na tym, że oni używali was jak baterie. Brali od was tylko tyle ile w danym momencie energii w was było. Następnie odpoczywaliście, ładowaliście się i powtarzali proces. Mogli tak robić w nieskończoność bo, jak wiesz, tutaj nie ma czasu. My natomiast Kopiemy energię z twoich emocji. Twoje emocje dostarczają mnóstwo Energii zarówno pozytywnej jak i negatywnej. W chwili radości, uniesienia tworzą się pozytywne emocje i powstaje pozytywna Energia. W chwilach smutku, strachu – negatywna energia. Na twoje nieszczęście tutaj pozyskujemy negatywną Energię. W tym celu będziesz doświadczał różnych rzeczy, aby wprowadzić cię w określony stan, który wywoła u ciebie określone emocje, a te z kolei dostarczą nam Energii. Wow jestem z siebie dumny. Jestem w tym coraz lepszy. Znaczy się w tłumaczeniu. Może zapiszę się do P.O. hahaha.

Nie mogłem uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałem. Nie tak powinno wyglądać niebo? A może to piekło? Albo jakiś czyściec?

– Ej pobudka – krzyknął Sto – Jak na razie wszystko jasne?

– Czyli znowu będę siedział w jakimś miejscu, będziecie mnie Kopać, następnie wszystko zapomnę i tak w kółko? – odpowiedziałem z coraz większą rezygnacją w głosie

– Nooo, niezupełnie – zaczął Sto – Muszę ci powiedzieć o kolejnej różnicy pomiędzy Pozyskiwaniem i Kopaniem. Żeby dobrze Kopać obiekt musi być świadomy. Musi też pamiętać. Dzięki temu emocje nakładają się na siebie, wnikają coraz głębiej i głębiej i jesteśmy w stanie czerpać z całych twoich pokładów. Im więcej przeżyjesz, im więcej pamiętasz, tym emocje są głębsze, mocniejsze, a cały proces bardziej efektywny. Taka jest też energia z tych przeżyć, mocniejsza, ciemniejsza, gęściejsza. Innymi słowy lepsza.  – z dumą zakończył Sto.

– Czyli co? Będziecie mnie torturować aż umrę? – naprawdę się niepokoiłem

– Co ty z tym umieraniem? Jak wiesz, nie można tutaj umrzeć. Można natomiast być niewydajnym, czego raczej byśmy nie chcieli. Prawda?

– Otóż emocje wyczerpują się – spokojnie kontynuował Sto -Jest to silne źródło Energii ale krótkotrwałe. Ze względu na intensywność emocji, organizm szybko się męczy. Im większe, mocniejsze emocje, tym krótsze działanie. A, jak już się domyśliłeś, zależy nam na tym aby emocje były jak najintensywniejsze i trwające jak najdłużej. Z tego powodu mamy Źródełko. Takie, w jakim się wykąpałeś po teleportacji. Źródełko w szybki sposób przywraca cię do maksymalnych możliwości. Nie musimy czekać aż się zregenerujesz sam, tak jak to robili Pozyskiwacze – banda cieniasów. Im zależało abyś jak najdłużej nie domyślał się co się z tobą dzieje. Dzięki temu mogli Pozyskiwać cię baaaardzo długo. Nam zależy na intensywności, a skoro wiemy, że stąd nie uciekniesz, nie obchodzi nas twoje zdanie. Na dodatek po odzyskaniu sprawności, nie będziesz resetowany ponieważ pamięć, o tym co cię spotkało oraz wiedza, że nic nie jesteś w stanie z tym zrobić, będzie pogłębiała twoje negatywne emocje. Niepamięć jest prawdziwym błogosławieństwem. Wszystko można zaczynać od nowa. Tutaj, to się nie będzie działo. Widzę, że miałem dobre przemówienie motywacyjne. Już paruje z ciebie pozytywna, tzn negatywna energia. Idziemy.

Miał rację byłem zrozpaczony. Jeżeli to chcieli osiągnąć, to już im się udało. Nic nie musieli więcej robić. Teraz szedłem jak cała reszta. Przygarbiony, włócząc nogami bez jakiejkolwiek nadziei. Ale, przecież nie musi być tak źle. Może ta cała gadka miała mnie tylko przestraszyć. Może jednak dam radę. Skoro oni wszyscy jakoś dają, to ja też dam. Przecież nie może być tak źle? Wszedłem w światło trochę bardziej wyprostowany i trochę z większą pewnością siebie.

Podobne

Przebudzenie cz.36

Po wejściu do lasu nic specjalnego się nie wydarzyło. Znowu tyle rozmyślania po nic. Tylko czemu w ogóle wzięła się we mnie myśl, że przekroczenie tej granicy coś zmieni? Czemu myślałem, że zmiana otoczenia, zmieni też inne rzeczy? Zmiana rodzi

Czytaj więcej »

Przebudzenie cz.35

Obudziłem się z uśmiechem na twarzy. Wiedziałem, że mi się udało. W czasie, kiedy ciało odzyskiwało sprawność, postanowiłem najpierw biec przez jakiś czas, a potem rozpaczać nad swoim losem. To da mi wymierny efekt szukania czegoś nowego, a utrata świadomości

Czytaj więcej »

Przebudzenie cz.34

Obudziłem się sam. Bestii już nie było. Odetchnąłem z ulgą. Ledwo przeżyłem. Wiedziałem, że ta ucieczka to był dobry pomysł. Wykazałem się wielką odwagą, a na dodatek przechytrzyłem taką wielką bestię. Leżałem i delektowałem się chwilą w której znowu byłem

Czytaj więcej »

Przebudzenie cz.33

Z transu wybudziło mnie zwierzę. Lizało mnie po twarzy. Początkowo ledwo ogarniałem co się ze mną dzieje, więc tylko nieznacznie machałem rękami aby odgonić przybysza. W momencie jak spostrzegłem co to jest, zamarłem. Był to gigantyczny wilczur. Trzy razy większy

Czytaj więcej »