Przebudzenie cz.17

Po wstaniu zdałem sobie sprawę, że szantażuję kogoś kto mnie ocalił. Uwolnił mnie z Kopalni, obronił przed Poszukiwaczami, a teraz ja mówię, że nie pozwolę zaprowadzić się w bezpieczne miejsce, dopóki nie udzieli mi odpowiedzi. Przecież mógłby mnie po prostu tu zostawić i sobie pójść. Następnym razem muszę lepiej przemyśleć strategię negocjacji.

– Zachowuję się trochę jak dziecko, prawda? – padły z moich ust pierwsze słowo samokrytyki

– Nie przejmuj się tym – odparł Mnich nie pokazując po sobie żadnych emocji.

Szliśmy pomału przed siebie. Krajobraz nic się nie zmieniał. Cały czas byliśmy pod wpływem iluzji Pozyskiwaczy z Kopalni. Niewiarygodne jak daleko sięgała ich iluzja. Co ciekawe, iluzja ta chowała wszystko w odległości paru metrów. Odkryłem to w momencie oddalania się od ciał Poszukiwaczy, którzy nagle zniknęli. Cofnąłem się nawet do momentu w którym ich widziałem. Po zrobieniu jednego kroku  nagle ich nie było. Iluzja ta przypominała mgłę w której widać tylko fragment rzeczywistości. Miałem wiele pytań ale po tym jak zdałem sobie sprawę z mojego zachowania, głupio mi było je zadawać

– Niczym się nie przejmuj, po prostu pytaj – wypalił nagle Mnich, co totalnie mnie zaskoczyło. Muszę się przyzwyczaić, że przy nim nie ma tajemnic

– Tak po prostu czytasz moje myśli, czy musisz się na tym jakoś skupić? Co się dzieje z twoimi myślami? Nagle są zastąpione moimi, czy może się jakoś mieszają, a ty w jakiś sposób wyławiasz te które chcesz? – zacząłem zadawać pytania i zorientowałem się, że z każdym wyrazem w zastraszającym tempie rośnie we mnie złość.

– Nie, nic z tych rzeczy. – odparł Mnich. – Myśli  po prostu do mnie docierają. Wyobraź sobie, że myśli są falami radiowymi, a ty odbiornikiem i je po prostu odbierasz. Wiesz co to jest radio? – stanął i wnikliwie spojrzał na mnie

– Tak, wiem! – odparłem poirytowany. – Tylko skąd wiesz, które myśli są moje, a które twoje?

– Nie wiem. Wiem tylko, że po prostu są. Odbieram te, które mnie dotyczą. Skupiam się na nich i je widzę. Działa to trochę tak, że jeżeli zadałeś w myślach pytanie skierowane do mnie, to ja o tym pomyślałem. Nadałeś w moim kierunku energię, a ja ją odebrałem. Podobno są tacy, którzy umieją odbierać wszystko, niezależnie czy to ich dotyczy czy nie. Ja tak nie potrafię. Rozumiesz teraz? – znowu przystanął i przyglądał się mi. Po zobaczeniu jego reakcji na moją minę, zrozumiałem, że jednak nie wiem

– Spokojnie. Wszystko zrozumiem. Wiesz, te przeżycia i to co się dzieje i w ogóle, wszystko, to… Po prostu daj mi trochę czasu i … – próbowałem jakoś wybrnąć z sytuacji.

Po krótkiej chwili milczenia, znowu zapytałem

– To może jeszcze jedno, ostatnie pytanie?

– Oczywiście – odparł jak zwykle spokojnie Mnich. Po jego reakcji nie widać było żadnego zniecierpliwienia

– Czemu to robisz? Czemu mnie uratowałeś? Czemu mnie teraz odprowadzasz do PO? Podobno znałeś jednego Poszukiwacza. Czemu powiedział, że wybrałeś stronę?

– Trochę długiego to jedno pytanie? – zaśmiał się Mnich – Zaczniemy od ostatniego. Strony się nie wybiera. Twoje zachowanie wskazuje na to, po której stronie jesteś. Tutaj nie wstępujesz do klubu, nigdzie się nie zapisujesz, po prostu to, z jakich emocji czerpiesz energię wskazuje na twoją przynależność. Najłatwiej to poznać po kolorze rąk w trakcie walki. Korzystamy wtedy z dużej ilości energii, którą widać w okolicach dłoni, nóg. Ale widać to także w naszej aurze czyli takiej energetycznej mgle wokół ciała. Nie wysilaj się nic nie zobaczysz – powiedział Mnich widząc jak próbuję coś dostrzec wokół niego

– Trzeba być wrażliwym na energię aby coś dostrzec, a ty na razie jesteś jak czołg. Podczas walki musimy pozyskać niezbędną do niej energię, musimy sięgnąć w głąb siebie. Jak już to zrobimy nie jesteśmy w stanie ukryć z czego tą energię czerpiemy i dlatego łatwo zauważ kto jest kim. Pytałeś mnie czy znam Poszukiwaczy. Znam ich. Razem pracowaliśmy. Kiedyś zajmowałem się tym czym oni. Szukałem tych, których trzeba było znaleźć, a w zamian dostawałem to, co było mi potrzebne.

– Czyli, teraz zabierzesz mnie do kogoś kto zapłacił za mnie więcej?!- wykrzyknął mu prosto w twarz

– Aż tak popularny to ty nie jesteś – roześmiał się ponownie Mnich – Mówiłem przecież, że kiedyś z nimi pracowałem. Teraz po prostu odnajduję ludzi ale z nieco innych powodów. Dlatego też, nie sprzedam cię gdzieś indziej, tylko bezpiecznie odstawię do PO

Podobne

Dziennik kepleriański – wpis 6

Wydaje mi się, że ten poprzedni wpis wymaga jeszcze rozszerzenia. Te zawody, które opisałem są oczywiście najbardziej ekstremalną wersją Wyścigu Śmierci. Wydaje mi się oczywiste i wszyscy wiedzą, że dzieciaki które trenują do tych zawodów nie są wystawianie na zagrożenie

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 5

Wyścig ze śmiercią. Jest to sport, który uprawiam. Może to dość straszna nazwa, która niekoniecznie przyjęłaby się na Ziemi, jednak w pełni oddaje to, czym ten sport jest. Na czym to polega? Tak jak pisałem wcześniej jest czas, w którym

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 4

Różnica. Myślę, że od dzisiaj będzie to mój pseudonim. Może w końcu czas napisać czy się zajmuję. Jestem zawodowym sportowcem i biorę udział w Wyścigu Śmierci. Tak naprawdę to, że jestem zawodowcem jest na wyrost, ponieważ nie brałem jeszcze udziału

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 3

Wykluczenie. To właśnie słowo opisuje moją sytuację, to jak się czuję przez całe życie. Czasami nawet nie wiem kim jestem. Całe moje dzieciństwo starałem się dopasować. W szkole próbowałem wejść do każdej możliwej grupy ale rezultat zawsze był ten sam.

Czytaj więcej »

2250 rok. Czas wielkich zmian. Już 150 lat jesteśmy na Kepler 843. Tydzień temu nasz Mer podpisał Pakt Niepodległościowy. Wraz z innymi Galactopolis ogłaszamy niepodległość. Odłączamy się od Ziemi. Postanawiamy decydować sami o sobie. Była to wspólna decyzja nas wszystkich. W referendum wzięło 100 procent obywateli i wynik mógł być tylko jeden – wszyscy głosujący poparli decyzję o odłączeniu. Dlaczego tak się stało? Nie jest obojętne to, że wczoraj zmarł ostatni obywatel, który wyruszył z Ziemi w poszukiwaniu lepszego domu i trafił na Kepler 843. Miał 170 ziemskich lat. Teraz już nikt nie pamięta Ziemi. Wiemy o niej tylko to, czego nas nauczono. I nie jest to zgodne z tym, czego doświadczamy na co dzień. Czujemy się oszukani, uciemiężeni i wyzyskiwani. Stąd nasza decyzja o ogłoszeniu Niepodległości. Czy to im się spodobało? Oczywiście, że nie. Wiemy już, że zostały wysłane do nas wojska, które mają doprowadzić nas do porządku. Ale to nastąpi dopiero za kilka lat. Mamy więc mnóstwo czasu aby się przygotować. Czy wiemy co nas czeka? Nie. Czy boimy się tego co może nastąpić? Tak. Czy powstrzyma to nas przed tym co postanowiliśmy. Na pewno nie! Viva la Kepler! Viva la revolution!!