Przebudzenie cz.11

–  Co tam naprawdę się dzieje? – zapytałem z rezygnacją

–  Jak już powiedziałem wykorzystują was dla energii.

–  Ale jak to jest możliwe? Przecież tak naprawdę ja tam nic nie robiłem.

–  Nie musiałeś – odparł Mnich – Ty po prostu jesteś energią. Wszyscy jesteśmy energią. Wszystko jest energią

Nawet nie miałem sił spierać się z Mnichem. Podniosłem się do okna aby jeszcze raz zobaczyć co tam się dzieje. Nadal nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Tam było naprawdę sporo ludzi. Wszyscy siedzieli tak, jak do tej pory ja siedziałem. Nikt nie zwracał na nikogo uwagi. Rzeczywiście wyglądało to tak, jakby nikt nie zdawał sobie sprawy, że obok niego ktoś jest. Żadnych miłych lub niemiłych gestów, nawet najmniejszego zerknięcia na drugą osobę. Nic. Ale czy to naprawdę jest rzeczywiste? Czy mogę uwierzyć teraz w to co widzę, skoro jeszcze przed chwilą niczego nie widziałem? Jak mogę zaufać moim oczom, które jeszcze wczoraj nic nie widziały, a dzisiaj widzą to? Które, z tych dwóch jest prawdą?

Nagle wszyscy zniknęli. Ławki, drzewa, krzewy, fontanna pozostały na swoim miejscu jednak goście oraz lokaje po prostu zniknęli.

–  Co się stało? – zapytałem i odwróciłem się do Mnicha. Był wyczerpany. Ręką opierał się o ścianę. Szybko podskoczyłem do niego aby się nie przewrócił. Złapałem go w ostatniej chwili i pomogłem usiąść.

–  Co się stało? Czy mógłbym ci jakoś pomóc? – Mnich siedział oparty o ścianę i nie odpowiedział.

Co się tutaj do cholery dzieje? W głowie miałem mętlik. Lepszym określeniem był chaos. Co chwila podchodziłem do okna i wyglądałem. Nic nie było widać. Żadnych ludzi. Co to jest za miejsce? Co się tu właściwie wydarzyło. Co dzieje się z Mnichem? Na żadne z pytań nie znałem odpowiedzi. Musiałem czekać. Co teraz mam robić? Zostać tu, czy iść? A co jeżeli Mnich nie żyje? Co jeśli  ktoś oskarży mnie o to, że go zabiłem? Nie, to niemożliwe, on na pewno żyje, tylko po prostu siedzi. Głupie myśli. Dla pewności nachyliłem się nad nim i spróbowałem wyczuć oddech. On nie oddycha! O rzesz w mordę! On nie żyje! Co teraz? Co teraz?! Przecież ja mu nic nie zrobiłem. Przecież on … tylko i wtedy …, a ja mu pomogłem. Ja mu pomogłem, a nie zabiłem. Taka jest prawda. Na pewno wszyscy mi uwierzą. Muszę odnaleźć Lokaja i wszystko mu opowiedzieć. Na pewno mi uwierzy. A co jeśli nie uwierzy? Przecież w pokoju byłem tylko ja i on, a przecież ludzie tak po prostu, bez niczego, nie umierają. Ale przecież Mnich właśnie tak umarł. On tak po prostu zrobił. W co ja się wpakowałem? Wiedziałem żeby nie iść do tego przeklętego pokoju. Od samego początku wiedziałem, że to głupi pomysł. Trzeba było iść do tej fontanny i nie wydziwiać. Jasna cholera. Co teraz? Na pewno muszę znaleźć Lokaja i mu o wszystkim opowiedzieć. On mnie zna. On wie, że nie mógłbym czegoś takiego zrobić. A co jeśli wyjdę z tego pokoju i o wszystkim zapomnę? Co wtedy? Ale przecież będzie jeszcze gorzej, jak to Lokaj mnie tutaj znajdzie…

–  Nie znajdzie – odparł powoli Mnich.

–  Ty żyjesz! – wykrzyczałem i podbiegłem do Mnicha – Całe szczęście, że żyjesz. Już myślałem, że no wiesz, ale jednak żyjesz. Kamień z serca.

–  Nie znajdzie cię tutaj. – powtórzył jeszcze raz mnich. – Oczywiście już cię szuka ale tutaj nie trafi. Cały ten dom jest iluzją. Przykrywa rzeczywistość. Ten pokój jest iluzją w iluzji. Zamaskowanym miejscem aby nikt nas nie odnalazł. Przez chwilę pokazałem ci jak wygląda rzeczywistość. Zrzuciłem zasłonę z twoich oczu. Kosztowało mnie to dużo energii dlatego musiałem odpocząć.

Ledwo rozumiałem co do mnie mówi. Byłem w euforii. Okazało się, że nic mi nie grozi. Cały ten stres opadł i nagle poczułem się lekki jak piórko. Nie trwało jednak to długo. Po krótkiej chwili dopadły mnie znowu myśli o tym co tu się dzieje.

– Co ci wszyscy ludzie siedzący przy fontannie robili? Co ja robiłem? – chciałem dowiedzieć się jak najwięcej

– Nic, po prostu byliście. – odpowiedział Mnich – Ci, Lokaje, jak ich nazywasz wykorzystują was jako źródło energii. Każdy z nas ma w sobie energię, jest energią. Każdy z nas ma inny poziom tej energii. Wy, po Przejściu, jesteście dość słabi, zdezorientowani. Łatwo wami manipulować, narzucić wam iluzję.  Nie umiecie się jeszcze przed tym bronić, bo nie wiecie przed czym mielibyście się bronić. Przyjmujecie to jako rzeczywistość. Nie pamiętacie nic innego, dlatego łatwo wierzycie w to co widzą wasze zmysły. Dzięki temu, Lokaje, których tu nazywamy Pozyskiwaczami, pozyskują z was energię. Gromadzą ją i są w stanie nią handlować. Jesteście dla nich , węglem, gazem, po prostu zasobem. Część, tak pozyskanej energii, wykorzystują na iluzję, jaką jest ten dom, resztę wykorzystują do swoich celów albo sprzedają tym którzy zapłacą więcej. Cała ta iluzja jest tak pomyślana abyście myśleli, że jesteście sami. Ułatwia im to manipulowanie wami, a także unikają buntu, zerwania iluzji. Bycie w grupie, powoduje rozmowy, przyjaźnie, zadawanie pytań szukanie czegoś lepszego. Powstaje dodatkowa energia, świadomość grupowa, która zaczyna odróżniać się od iluzji. W końcu staje się na tyle duża, że iluzja pada. Utrzymywania was w mentalnym odosobnieniu, wymaga początkowo dużo większej energii, ale przez to jest stabilniejsze. Sami Pozyskiwacze nie byliby w stanie stworzyć takiej iluzji. Jest ich zbyt mało dlatego potrzebują was, takich jak ty, którzy są dla nich źródłem dodatkowej energii. W tym celu utrzymują was w niewiedzy, nie pozwalają wam poznać tego co się z wami stało.

– Czyli to oni blokują we mnie wspomnienia? – zapytałem

– Tak. Naturalnym etapem po Przejściu jest przypominanie sobie co się wydarzyło. Powrót pamięci trwa długo ale w końcu następuje. Pozyskiwacze blokują ten proces abyście zostali na etapie niewiedzy. Oni zapętlają was w czasie. Ciągle wydaje ci się, że dopiero co spadałeś. Dopiero co przyjechałeś.  Jak wracasz do łóżka na wypoczynek zaburzają twój naturalny proces. Dlatego nie wiesz jak długo tu jesteś

– Jak długo? – nerwowym głosem zapytałem. Bałem się usłyszeć odpowiedź

– Bardzo długo. Wiele lat – odparł

– Jak długo? – spytałem ponownie. Tym razem trochę mniej przychylnie

– Moja odpowiedź nic ci nie da – spokojnie odparł mnich – Tutaj czas leci zupełnie inaczej niż tam, skąd pamiętasz, że jesteś.

– Jak to skąd pamiętam, że jestem? A skąd miałbym być? Ile lat tu jestem?! – powiedziałem to w sposób nie znoszący sprzeciwu.

– Wszystkich nazywasz ludźmi, więc jesteś z ziemi – dalej spokojnie odpowiadał Mnich – zatem według ziemskich lat minęło około stu pięciu.

– Stu pięciu!?, – złapałem się za głowę – Przecież to niemożliwe. Gdyby minęło 105 lat to już dawno bym…

– Nie żył – dokończył za mnie Mnich. – Już od dawna nie żyjesz

Podobne

Dziennik kepleriański – wpis 18

Zanim zdążyłem to przemyśleć jadę już na spotkanie. Mimo tych wszystkich wcześniej obaw nie jestem w stanie oprzeć się pokusie spróbowania swoich sił w tym, niekoniecznie legalnym przedsięwzięciu. Niekoniecznie? Nie będę się oszukiwał, na pewno nielegalnym. Ale skoro to mnie

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 17

Siedzę teraz w mojej kajucie i nie mogę spać. Już prawie kolejny dzień, a ja całą noc nie zmrużyłem oka. Od kiedy tylko usłyszałem, że znowu będę się ściągał mój umysł i ciało dostały takiego zastrzyku energii jak nigdy. Czuję

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 16

– I niby jak mam to zrobić? Co mogę zrobić aby być w stanie korzystać z tego wszystkiego? – obróciłem się wskazując na to co mnie otaczało – Otóż masz pewne umiejętności, które można w odpowiedni sposób wykorzystać. Mogę się

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 15

Food Heaven to najlepsza restauracja w Galactopolis 5, w którym obecnie żyję. Jest to dobry moment aby napisać co nieco o jedzeniu, tylko musicie wiedzieć, że w tej dziedzinie nie jestem ekspertem, ponieważ całe swoje życie żywię się syntetycznym jedzeniem,

Czytaj więcej »

2250 rok. Czas wielkich zmian. Już 150 lat jesteśmy na Kepler 843. Tydzień temu nasz Mer podpisał Pakt Niepodległościowy. Wraz z innymi Galactopolis ogłaszamy niepodległość. Odłączamy się od Ziemi. Postanawiamy decydować sami o sobie. Była to wspólna decyzja nas wszystkich. W referendum wzięło 100 procent obywateli i wynik mógł być tylko jeden – wszyscy głosujący poparli decyzję o odłączeniu. Dlaczego tak się stało? Nie jest obojętne to, że wczoraj zmarł ostatni obywatel, który wyruszył z Ziemi w poszukiwaniu lepszego domu i trafił na Kepler 843. Miał 170 ziemskich lat. Teraz już nikt nie pamięta Ziemi. Wiemy o niej tylko to, czego nas nauczono. I nie jest to zgodne z tym, czego doświadczamy na co dzień. Czujemy się oszukani, uciemiężeni i wyzyskiwani. Stąd nasza decyzja o ogłoszeniu Niepodległości. Czy to im się spodobało? Oczywiście, że nie. Wiemy już, że zostały wysłane do nas wojska, które mają doprowadzić nas do porządku. Ale to nastąpi dopiero za kilka lat. Mamy więc mnóstwo czasu aby się przygotować. Czy wiemy co nas czeka? Nie. Czy boimy się tego co może nastąpić? Tak. Czy powstrzyma to nas przed tym co postanowiliśmy. Na pewno nie! Viva la Kepler! Viva la revolution!!