Lubię swoją pracę. Może nie jest zbyt ciekawa i skomplikowana ale daje mi wiele czasu na myślenie. A poza tym wydaję mi się, że jestem naprawdę dobry w tym, co robię
Rita: Ile razy ci mówiłam, że te kible to trzeba szorować do samego dołu. Jeżeli coś zostanie, to wieczorem nijak tego nie domyjemy. A jak my tego nie domyjemy, to będziemy mieć przesrane. I to dosłownie
Ahhh, Rita, moja Rita. Rita jest prawdziwym aniołem. W tym całym szambie tylko ona iluminuje i dzięki temu, że jest tak jak ja Naturalną, to doskonale mnie rozumie
Rita: Naprawdę nie wiem jakich słów mam użyć abyś w końcu zrozumiał to, co do ciebie mówię. Szoruj kible tak, jakby od tego zależało twoje życie.
Dosłownie… życie. Co by to było za gówniane życie gdyby Rity nie było koło mnie. Można powiedzieć, że to wokół niej kręci się mój zawirowany świat
Rita: Przestań w końcu chodzić dookoła mnie i posłuchaj – Szoruj te cholerne kible!
Zagłębianie się w niuanse mojej pracy nie należy do moich mocnych stron. I tak wiem, że to co robię, robię najlepiej jak się da. Wszystko, czego się podejmuje, wykonane jest po prostu perfekcyjnie. Za każdym razem jak tu wracam w czasie wolnym, nie mogę się nadziwić, że to właśnie ja dokonałem takich cudów
Rita: Nic z ciebie nie będzie. Lepiej idź zmywać podłogę, a ja to dokończę.
I może rzeczywiście brakuje mi tego ostatniego dotyku mistrza ale nie każdy przecież rodzi się takim mistrzem jak Rita.