Opowieści Keplera cz.11

Kurt: Cześć Rita. Jak po wczorajszych wyścigach?

Rita: Spoko. Wróciłam wczoraj do domu i znowu rzuciła się mi ta maska, którą kiedyś znalazłam. Pamiętasz która?

Kurt: Wiem, ta sprzed dwóch lat.

Rita: No i zaczęłam się jej tak przyglądać i przypominać, co sobie myślałam jak ją wyciągnęłam spod tej szafki. No wiesz, że ją sprzedam, że zarobię kupę kasy i odmieni się moje życie. Byłam taka podjarana tym wszystkim, że jak ją wystawiłam na aukcję to nawet nie zobaczyłam do kogo należała. Początkowo nawet się tym przeraziłam, bo mogłoby się okazać, że za mało krzyknęłam. No i nawet się ucieszyłam, jak pierwsza aukcja się nie udała, bo na kolejnych mogłam zawołać więcej.

Kurt: Ale w końcu i tak nie udało ci się jej sprzedać.

Rita: Dlatego teraz wisi u mnie przy wejściu i codziennie przypomina mi co mogłabym mieć, gdyby należała do jakiegoś innego zawodnika.

Kurt: A właściwie do kogo należała? Nigdy się nie chwaliłaś. A może ja po prostu nie pamiętam.

Rita: Do takiego przeciętniaka McFormma. Miał jeden dobry sezon. W sumie to jeden dobry wyścig, po którym myślał, że zdobędzie świat i dlatego zainwestował w tą maskę. Myślał, że dzięki niej uda mu się zdobyć popularność i trochę sponsorów. Zapomniał, że jeszcze trzeba dobrze biegać.

Bohater: Przecież McFormma dostał się do tegorocznego finału.

Rita: Co ty za głupoty pleciesz? Przecież wczoraj ostatnie wolne miejsce wywalczył Duval.

Bohater: Dzisiaj przed pracą przeczytałem, że Kinsley jest kontuzjowany i to właśnie McFormma go zastąpi.

Rita: Zaraz sprawdzę. Rzeczywiście! A niech mnie. O McFormma, McFormma, jeszcze możesz odmienić moje życie

I poszła spoglądając na komunikator. Coś Kurt tak podejrzliwie na nią spogląda. Jak się tak zastanowię, to często tak na nią dziwnie patrzy. Szczególnie kiedy odchodzi. Może to ona ma być jego pierwszą ofiarą? A może Kurt coś wie o Ricie, czego ja nie wiem? Przecież Rita też jest Naturalną, tak jak ja. Może misją Rity jest też pilnowanie Kurta? A może Rita jest takim moim przełożonym, do którego mam raportować? No bo dlaczegożby tak długo pracowałaby w tym zasranym zawodzie? Przecież mało jaki Naturalny robi to co ona. A może tak naprawdę nie pracowała tu aż tak długo? Może tylko tak mówi? Skąd mam to wiedzieć? Pewnie przyszła do tej pracy tuż przede mną, a ja zostałem wysłany aby pomóc jej rozwiązać zagadkę, której jej samej nie udało się rozwiązać.

Bohater: Ej, Kurt. Co tak się gapisz za Ritą?

Kurt: Eeee, nic… nie… przecież… nie…

Bohater: No powiedz to wprost. Jak się mówi prawdę Kurt, to wtedy całe słowa wychodzą z gardła, a nie same beknięcia. Przyznaj się, że polujesz na nią.

Kurt: Poluję? Jak na jakieś zwierzę?

Bohater: Jakie zwierzę znowu Kurt? Skąd ty możesz znać zwierzę? Przecież na Keplerze żadne nie żyją. Powiedz wprost, że Rita ma być twoją kolejną ofiarą.

Kurt: Jaką znowu ofiarą? Po prostu … podoba mi się.

Bohater: Podoba ci się?! Co to w ogóle dla was oznacza?

Kurt: Jak to dla was? Co ty znowu sobie ubzdurałeś w tej twojej porąbanej głowie?

Może i porąbanej ale nie blaszanej Kurt. Podoba ci się? Przecież ty nic nie czujesz. Jak coś może ci się podobać?

Kurt: Pewnie, że czuję. O co ci chodzi z tym szeptaniem pod nosem? Nie możesz po prostu normalnie, jak człowiek z człowiek, porozmawiać?

Z człowiekiem to bym porozmawiał ale z tajnym robotycznym agentem Nieznanej Organizacji Przestępczej (w skrócie NOP), nigdy! Chyba, że po to aby cię zinfiltrować, poprosić o zgaszenia światła, wymusić kupno piwa i abyś potwierdził że ta nowa koszula świetnie na mnie leży. Poza tym, nigdy!

Kurt: A teraz, zamiast coś powiedzieć, po co gapisz się z wybałuszonymi oczami?

Udało się! Udało!

Kurt: Co się miało udać?

Jednak znowu się nie udało. Znowu mnie słyszy.

Podobne

Dziennik kepleriański – wpis 14

W końcu pojawiła się jakaś iskierka nadziei. Będąc na stołówce, z braku wolnego miejsca, przysiadłem się do jakiegoś kolesia. Trochę nie pasował do tego miejsca, bo był za dobrze ubrany. Kątem oka spostrzegłem na markę jego ciuchów i się okazało,

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 13

Beznadziejność sytuacji, w której obecnie się znalazłem mnie przytłacza. Nie jestem w stanie nic zrobić. Tak jakby wszystko to, co dzieje się w moim życiu nie zależało ode mnie. Bo jak mam zaakceptować fakt, że podczas zawodów po prostu odpłynąłem.

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 12

Darmowe posiłki. Okazało się, że jest to dość górnolotna nazwa tego co się dostaje. Proteinowa papka, a do popicia izotonik. Uzupełnienie tylko najbardziej potrzebnych składników odżywczych. Już wiem, czemu tak niewielu keplerian korzysta z pomocy państwa. Ale z drugiej strony

Czytaj więcej »

Dziennik kepleriański – wpis 11

Szukanie pracy, po tym jak się całe życie tylko biegało nie jest łatwe. Może powinienem wrócić do nauki, skończyć jakąś szkołę i mieć lepszy start. Tylko, że szkoła też kosztuje, a ja raczej nie dostanę stypendium naukowego, bo jedyne co

Czytaj więcej »

2250 rok. Czas wielkich zmian. Już 150 lat jesteśmy na Kepler 843. Tydzień temu nasz Mer podpisał Pakt Niepodległościowy. Wraz z innymi Galactopolis ogłaszamy niepodległość. Odłączamy się od Ziemi. Postanawiamy decydować sami o sobie. Była to wspólna decyzja nas wszystkich. W referendum wzięło 100 procent obywateli i wynik mógł być tylko jeden – wszyscy głosujący poparli decyzję o odłączeniu. Dlaczego tak się stało? Nie jest obojętne to, że wczoraj zmarł ostatni obywatel, który wyruszył z Ziemi w poszukiwaniu lepszego domu i trafił na Kepler 843. Miał 170 ziemskich lat. Teraz już nikt nie pamięta Ziemi. Wiemy o niej tylko to, czego nas nauczono. I nie jest to zgodne z tym, czego doświadczamy na co dzień. Czujemy się oszukani, uciemiężeni i wyzyskiwani. Stąd nasza decyzja o ogłoszeniu Niepodległości. Czy to im się spodobało? Oczywiście, że nie. Wiemy już, że zostały wysłane do nas wojska, które mają doprowadzić nas do porządku. Ale to nastąpi dopiero za kilka lat. Mamy więc mnóstwo czasu aby się przygotować. Czy wiemy co nas czeka? Nie. Czy boimy się tego co może nastąpić? Tak. Czy powstrzyma to nas przed tym co postanowiliśmy. Na pewno nie! Viva la Kepler! Viva la revolution!!